niedziela, 11 listopada 2012

Janusz L. Wiśniewski - S@motność w sieci

Książka ta się raczej przeterminowała. Nie żeby z początku była specjalnie świeża. Według mnie nie warto sobie zawracać nią głowy – przereklamowana, przegadana i banalna. Wynudziłam się, poirytowałam, zniesmaczyłam. Autor traktuje czytelnika jak półgłówka, który poleci za byle czym, który nie myśli sam, któremu trzeba wszystko wytłumaczyć i jeszcze narysować. Postacie mdłe, bez wyrazu, niesympatyczne w dodatku, zachowują się jak pijane dzieci, a przy tym na każdym kroku rzucają jakimiś „złotymi myślami”.. Nie dla mnie i nawet nie wiem dla kogo by to mogło być. Nie polecam!

środa, 24 października 2012

Szkolne lektury

Czy tylko dla mnie czytanie lektur szkolnych to zwykle mordęga i poczucie straconego czasu? Uwielbiam czytać, ale wybór lektur od zawsze był dla mnie nietrafiony. Bardzo przeszkadza mi fakt, że praktycznie nie wykraczają poza Polskę. Oczywiście  kilka pozycji trudno określić inaczej niż fantastyczne -Mistrz i Małgorzata, Ferdydurke, Szewcy, Mała apokalipsa.. Świetnie, ale co to za zafiksowanie na temat Krzyżaków, Potopów, Wesel, Chłopów, Ludzi Bezdomnych i innych Nad Niemnem?! Paranoja. Martyrologia króluje, jakieś inne mesjanizmy promowane, bardziej polityka niż prawdziwa literatura, każdy by się zniechęcił. Gdybym nie czytała sama dla siebie, to nawet bym nie wiedziała, że książka może być czymś wspaniałym. Wydaje mi się, że ktoś powinien się zastanowić nad tym jak zachęcić młodych w dobie internetu do czytania, czy nikt inny tego  nie widzi?